Monday 28 September 2015

Złoto i srebro

Poszłam jakiś czas temu z mamą bez konkretnego celu do sklepu meblowego. . . i stało się. Zakochałam się w złotych i srebrnych meblach. Odbiło mi, wszystko malowałabym teraz w kolorze srebrny chrom & złoto. I tak np. przemalowałam ramkę z motylem, którą dostałam jako prezent na nowe M. Motyl przepiękny, wszystkie koleżanki mi go zazdroszczą :-) Mi też bardzo się podoba... tylko ta ramka mi do niczego nie pasowała... ogólnie od dłuższego czasu nienawidzę we wnętrzach brązowego koloru :)
Na srebrno przemalowałam już jeden stolik, a toaletkę i szafkę na buty na złoto, tylko że te meble muszą poczekać aż je obfotografuję.
Po zabiegu malowania

Tak sobie myślę, że łącząc biel, czerń, złoto i srebro nieczego nie można popsuć, a miks tych kolorów wcale nie jest banalny ani pospolity :-) Istna fajność!
Ramka przed


P.s. Proszę się nie obrażać za majstrowanie przy prezencie :-)


Wednesday 16 September 2015

Lato bez kiszenia ogórków?! Mowy nie ma! :)


Ogóry kiszę najtradycyjniejszą metodą z tradycyjnych :)
Tylko z czosnkiem, koprem i chrzanem.
Na 1 litr wody łycha soli.

Zimą będą sałatki i zupa ogórkowa!

Monday 7 September 2015

Najlepsze lody na świecie - czekoladowo-kardamonowe :)

Od zeszłego roku wpadłam w szał robienia lodów domowych. Wypróbowałam kilka przepisów na lody śmietankowe i sorbety, ale pierwszy okazał się być najlepszy. Polecam. Na bazie tego przepisu zrobiłam lody czekoladowo-kardamonowe.


1. Gotuję około litr śmietanki 30% z 1/3 szklanki cukru oraz rozgniecionymi w moździerzu 4 ziarnami kardamonu
2. Ubijam mikserem w osobnym naczyniu  6 zółtek z 1/2 szklanki cukru
3. Ciągle miksując wlewam do żółtek gorącą śmietankę przez sitko, żeby odcedzić większe kawałki kardamonu, dodaję kakao na oko.
4. Całość wlewam do garnka i podgrzewam do temperatury 80
5. Czekam aż wszystko wystygnie, wkładam do zamrażalnika i co 2 godziny miksuję.
6. Póki są jeszcze ciekłe przelewam część do foremek na lody, a resztę zostawiam w pudełku i potem nakładam je gałkownicą w tradycyjne kulki :)


Z braku innych foremek użyłam choinki bożonarodzeniowej :-) Od góry czekoladowo-kardamonowe, na dole malinowe.
Od lewej sorbet brzoskwiniowy, po prawo lody waniliowe :)

Monday 31 August 2015

Rocking chair makeover - metamorfoza fotela bujanego

Już naoglądałam się białych foteli bujanych i już zdążyłam sobie wybrać piękny, biały, rattanowy fotel... ale później postawiłam na rozsądek. Przecież ja mam fotel bujany! Taki jak lubię najbardziej, czyli STARY, po babci, z lat '60 trochę popękany, z obdartą farbą...

Pęknięty element zamówiłam w Fameg'u, resztę farby zdarłam i pomalowałam na biało... wyszło cudnie ;-)

...jaki on wygodny... i odstresowujący! :-) Już stoi na godnym miejscu ;-)




Tuesday 25 August 2015

Painting flat number

Moje mieszkanie zmieniło numer, ciągle musiałam tłumaczyć, że mieszkam pod numerem 29, ale na drzwiach jest namalowana 14-nastka :-)

Tak na szybko poszukałam pasującej mi czcionki, zrobiłam szablon, pociapciałam drzwi przez szablon gąbką zmoczoną farbą żeby odbił się zarys numeru i ramki... no a potem pomalowałam pędzelkiem...

Efekt na moje oko bardzo zadowalający... :-)



Wednesday 15 July 2015

Long absence...

Od jakiegoś czasu zbierałam się, żeby skrobnąć kilka słów, a ponieważ nie chce pisać tu pamiętnika, nie będę wchodzić w szczegóły co się u mnie działo przez ostatni czas, napiszę tylko że przez moje życie przeszły najgorsze kataklizmy czyli choroby i to takie, o których szybko się nie zapomina.

Piszę to, bo jak widzę czasem jeszcze ktoś tu zagląda. Co do decoupage, to nie mam mowy żebym coś teraz robiła, nie mam zupełnie głowy do takich spraw. Z robótek najszybciej co ruszę to może jakieś szycie, bo po prostu muszę uszyć sobie zasłony i poszewki na poduszki na krzesła... bo zarówno okna jak i krzesła mam dość nietypowe...

Pozdrawiam,
D.

Friday 16 January 2015

Kubek gliniany | Clay mug

Jakiś czas temu byłam na warsztatach ceramiki <klik>. Najpierw ulepiliśmy kubki, a po wypaleniu spotkaliśmy się 2gi raz na szkliwienie. Potem czas mijał i bardzo trudno było się umówić po odbiór prac... aż mnie zaczęło to delikatnie mówiąc irytować... dzwoniłam po sto razy, ciągle nie mogłam się umówić. Skoro nie mogłyśmy domówić terminu poprosiłam panią, żeby zostawiła prace na portierni, a ja odbiorę je w o dowolnej godzinie... na portierni byłam dwa razy, prac nie było, ani informacji dlaczego nie zostały zostawione... aż w końcu poprosiłam kogoś, żeby odbiór tych glinianych kubeczków wziął na siebie, bo ja już miałam dość daremnych prób, nie należę do cierpliwych osób :) Też nie poszło łatwo, też trzeba było czekać na panią godzinę, która miała być kwadransem.......... ale wreszcie są nasze "dzieła"! Kubek i kot-magnes :)

Jest mi szkoda, że te "problemy" z odbiorem prac zatarły nieco moje dobre zdanie o samych warsztatach, bo frajdę z lepienie miałam jak dziecko za czasów, kiedy "Pani Kredka" w "Ciuchci" pokazywała jak wyczarować plastelinowe cuda! Do dziś mam cały worek pięknych ulepionych stworków :))

Szczerze mówiąc, mam ochotę jeszcze kiedyś pobawić się gliną...:)





P.S. Ostatnie posty tworzę błyskawicznie, więc teksty i zdjęcia są zdecydowanie niedopracowane... przepraszam jeśli czyjeś bystre oko się czegoś złego dopatrzy :) <wink>

Thursday 15 January 2015

Decha | Plank...

Paulina zażyczyła sobie poprzecieraną deskę. Wstyd się przyznać, ale ciągle nie miałam czasu i robiłam ją przysłowiowe 'sto lat'...

I wreszcie jest, z jednej strony przebijają czerwień, zieleń i brąz, z drugiej naturalny kolor drewna: